Najlepszy w swoim fachu, doskonały kapitan, żywa legenda i
wielki człowiek. Myślisz Real Madryt? Myślisz o nim. I nie trzeba nic więcej
pisać, bo już po tak krótkim opisie wszyscy wiedzą o kogo chodzi – Iker
Casillas.
12 września 1999 roku w spotkaniu z Athletic Bilbao,
Casillas po raz pierwszy stanął między słupkami bramki Realu. Miał wtedy
zaledwie 18 lat. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że oto narodziła się piłkarska
legenda, która na zawsze już będzie kojarzona z Los Blancos.
Już w wieku 19 lat, w swoim debiutanckim sezonie 1999/2000
sięgnął z Realem po Ligę Mistrzów i to zapoczątkowało jego sukcesy.
Szybko zajął miejsce Bodo Illgner’a w pierwszej jedenastce i nie oddał go przez
cały sezon 2000/2001. Później znów usiadł na ławce rezerwowych na rzecz Cesara
Sancheza. Do składu wrócił w swoim kolejnym finale Ligi Mistrzów w 2002 roku z
Bayerem Leverkusen, kiedy to Cesar doznał kontuzji i musiał opuścić boisko.
Iker zagrał w końcowych minutach tego spotkania i po raz drugi sięgnął z Realem
po Puchar Europy. Od nowego sezonu ponownie regularnie występował w bramce
Królewskich.
El Santo (z hiszp.
Święty, przyp. red.) z Realem pięciokrotnie zostawał mistrzem Hiszpanii (2001,
2003, 2007, 2008, 2012), czterokrotnie wygrywał Superpuchar Hiszpanii (2001,
2003, 2008, 2012), dwa razy triumfował w Lidze Mistrzów (2000, 2002) oraz po jednym
razie w Copa del Rey (2011), w Klubowych Mistrzostwach Świata (wtedy Puchar
Interkontynentalny, 2002) oraz w Superpucharze Europy (2002). I od 2002 roku do
teraz Iker nie oddał miejsca w pierwszej jedenastce Galacticos.
W reprezentacji Hiszpanii Casillas zadebiutował 3 czerwca 2000
roku w spotkaniu towarzyskim ze Szwecją, zmieniając Jose Francisco Molinę.
Został powołany na Euro 2000 w Belgii i Holandii, tam jednak był tylko
rezerwowym. Dwa lata później pojechał na kolejny wielki turniej – na Mistrzostwa
Świata 2002 w Korei i Japonii. Tam również miał być tylko zmiennikiem, ale
kontuzja Santiago Canizaresa spowodowała, że to Iker został podstawowym
golkiperem La Furia Roja. Uczestniczył również w kolejnych turniejach – Euro 2004
i MŚ 2006. Po zakończeniu kariery przez Raula, otrzymał opaskę kapitańską.
Po tym, jak został kapitanem, Hiszpanie jakby dostali
skrzydeł i grali co raz lepiej. W 2008 roku zostali mistrzami Europy
zwyciężając w finale Niemców. Dwa lata później mistrzostwo świata (w finale
pokonali Holendrów), a w tym roku obronili tytuł mistrza Europy miażdżąc w
ostatnim spotkaniu Włochów. Do tej pory Iker wystąpił w reprezentacji 143 razy.
Czyżby czas wielkiego golkipera się skończył? W ostatnim
spotkaniu z Malagą, Jose Mourinho postanowił, że Casillas usiądzie na ławce.
Wszyscy byli w lekkim szoku, ponieważ nie było wyraźnego powodu, kontuzji czy
czegoś innego. Po meczu Mourinho ogłosił, że jego zdaniem, podobnie jak i
sztabu szkoleniowego, rezerwowy do tej pory bramkarz Antonio Adan jest lepszy. Real
przegrał po raz kolejny, a rzekomo lepszy Adan puścił 3 gole.
Jaki ja mam na to pogląd? Z całym szacunkiem dla trenera
Mourinho, ale to co powiedział, to największa bzdura jaką kiedykolwiek
usłyszałem. Nie ma lepszego na świecie bramkarza od Ikera. On nie jest tylko
bramkarzem, kapitanem. On jest przyjacielem i duchem całej drużyny i podtrzymuje
ją, bez niego Real Madryt nie jest Realem Madryt.
Realizator w telewizji podczas meczu z Malagą bardzo często
pokazywał Casillasa. On przeżywał ten mecz bardziej niż niejeden kibic,
bardziej niż gdyby grał w tym meczu. To
pokazało jak wielkim człowiekiem i piłkarzem jest. Pokazał swoją miłość do
Realu Madryt i jak bardzo każdy z nim związany moment przeżywa.
Real zaczął niedawno notorycznie tracić punkty, a kolektyw
drużyny z zeszłego sezonu gdzieś się zgubił. I dostało się za to właśnie
Ikerowi. Pytanie tylko, czy na pewno słusznie? Czy można znaleźć problem w duchu
drużyny, kapitanie i osobie która najbardziej się stara i najbardziej przeżywa
fakt, że nic się nie udaje? Nie wydaje mi się. To właśnie Mourinho jest największym problemem
Królewskich, tylko sam tego nie dostrzega i zwala winę na innych, a jego ofiarą
stał się Bogu ducha winien Casillas.
Nie znam nikogo, kto by nie lubił tego fenomenalnego
bramkarza. Obojętnie, czy jest się kibicem Bayernu, Barcelony, Manchesteru
United czy innego klubu – należy oddać mu szacunek i mieć do niego respekt.
Miejmy więc nadzieję, że to nie koniec Casillasa. Wierzę, że
jeszcze pokaże swoją klasę i zamknie twarz krytykom i przede wszystkim
Mourinho. Bo ja sobie Realu bez Ikera nie wyobrażam.
Na koniec próbka jego umiejętności.
\FCB4ever.